Kanadyjski system emerytalny oparty jest na trzech filarach. Pierwszy filar stanowi tzw. emerytura obywatelska, która należy się każdemu obywatelowi, który mieszka w Kanadzie minimum 40 lat. Tutaj nie ma znaczenie czy wcześniej pracowaliśmy w oparciu o umowę zlecenie, umowę o dzieło, umowę o pracę czy też w ogóle nie pracowaliśmy. Prawo do emerytury obywatelskiej ma każdy. Wykluczeni są tylko przedstawiciele najbogatszych elit. Dane świadczenie wypłacane jest z budżetu państwa i stanowi 13, 5 procent średniej pensji, a więc w Kanadzie wynosi ona około 550 kanadyjskich dolarów, czyli w przeliczeniu na polskie złotówki – 1, 6 tysięcy złotych.
II filar działa podobnie jak nasz ZUS. Z tą tylko różnicą, że składki emerytalne są znacznie niższe. Z wynagrodzenia pracownika pobierane jest tylko 4, 95 procent jego pensji. Maksymalnie z II filaru emeryt może otrzymać 3 tysiące złotych. III filar to prywatne oszczędności emerytów. W Kanadzie z tego filaru korzysta aż 70 procent emerytów.
Reasumując, kanadyjski emeryt może liczyć na emeryturę w wysokości około 7 tysięcy złotych.
Czy dany system mógłby obowiązywać w Polsce?
System kanadyjski, a raczej kanadyjsko – nowozelandzki jest obecny już w Polsce. Ale korzystają z niego tylko określone grupy – prokuratorzy, wojskowi, sędziowie. To właśnie im świadczenia wypłacane są z budżetu państwa. A co gdyby taki system wprowadzić dla wszystkich obywateli? Jak podkreślają eksperci nie jest to możliwe, albowiem państwo nie posiada odpowiednich funduszy, aby zagwarantować Polakom emeryturę obywatelską. A nawet, jeżeli dany system zostałby przyjęty w Polsce, to wysokość emerytury obywatelskiej byłaby znacznie niższa aniżeli w Kanadzie i wynosiłaby 514 złotych.