Luminous modern hall with white and wooden walls, large windows with glass doors, beams on a ceiling and a tiled floor. There is a burning fireplace, sofas with pillows, tables with wicker chairs.

Miasto narzuca te same kłopoty, które ma architekt z odpowiednim zaplanowaniem miesz­kania czy domu, ale w wyolbrzymionej i stężonej skali. Architekt, by nie dopuścić do kryzysu, nie natknąć się na przesz­kody nie do przebycia, musi stworzyć z miasta organizm maksy­malnie elastyczny, zdolny do przystosowywania się. Trzeba sobie zdać sprawę, ze podobnie anachroniczne, jak metody i techniki budowlane, jest wciąż jeszcze nasze podejście do pro­jektowania miasta. Od tysiącleci miasta powstają w ten sam sposób, rozrastając się koncentrycznie od najstarszego centrum, wyciągają swoje macki najpierw wzdłuż szlaków komunikacyjnych, potem zajmują tereny między nimi, znów posuwają się dalej, i tak bez końca. Jak dotąd, zabudowujemy wciąż powierzchnię coraz to większą, zabieramy pod budownictwo coraz to więcej ziemi, która powinna nas żywić swoimi plonami; dusimy miasto korkami komunikacyj­nymi, tracimy coraz więcej czasu na dojazdy. Jeśli nie znajdziemy nowych sposobów budowy miast, za kilkadziesiąt lat ziemię pokryje asfaltowa skorupa, a faunę i florę będziemy oglądać w muzeach, jak dziś rzadkie dzieła sztuki. W wielkich miastach, o dużym ruchu samochodowym, na przykład w Tokio, policjanci co pół godziny muszą korzystać z aparatów tle­nowych. Dawka spalin, którą dziennie wdychają, równa się wypale­niu 200—300 papierosów. Straty światła wywołane zapyleniem powietrza nad miastami wynoszą na przykład w Londynie 38%, w Leningradzie 40%. W „Czarnej Dzielnicy” Kalkuty, o przeraża­jącej gęstości zaludnienia, ludzie umierają dusząc się z braku tlenu